26.06.2019 / ŚWIAT
Jak zaplanować czas w mieście, które każdy wspomina z rozrzewnieniem? Czy warto odhaczać adresy z przewodnika, czy lepiej… dać się ponieść? I najważniejsze, co zjeść, by było lokalnie, smacznie i najadliwie? W końcu kilometry, pagórki i wielogodzinne spacery po najpiękniejszym mieście Portugalii przed nami! Zobaczcie nasz 1,5-dniowy plan na Porto, oczywiście szlakiem MYTUJEMY. I rezerwujcie bilety już teraz!
JAK DOLECIEĆ?
ak zawsze, zabookowaliśmy bilety w lotniska w Berlinie z 4-miesięcznym wyprzedzeniem. Zapłaciliśmy za podróż w 1stronę (wracaliśmy z Lizbony, a przewodnik po stolicy Portugalii znajdziesz tutaj) ok. 300 PLN. Dochodzi do tego oczywiście trasa do Berlina, opłaty za autostradę oraz parking – tu polecamy Wam firmy działające na jeszcze nieotwartym lotnisku Berlin-Brandenburg (jedna z tańszych opcji).
GDZIE SIĘ ZATRZYMAĆ?
Po raz kolejny postawiliśmy na Airbnb. Ceny w Porto poza sezonem są naprawdę przyjemne, także za ok. 500 PLN za 3 dni i 2 noce udało nam się zarezerwować przepiękny pokoik w centrum samego miasta. Do tego okna apartamentu wychodziły na spokojny dziedziniec, dlatego noce były długie i ciche! Mimo, że mieszkaliśmy tuż obok głośnego i uczęszczanego przez ludzi 24/7 dworca Sao Bento. Polecamy Wam to zakwaterowanie – tu znajdziecie link do oferty na Airbnb.
PLAN ZWIEDZANIA
Na Porto udało nam się zarezerwować idealnie 1,5 dnia. Sprawdziliśmy wszystko na własnych nogach i bardzo polecamy Wam wybranie tego planu zwiedzania. Zobaczyliśmy praktycznie wszystko, na czym nam zależało – choć nie obyło się oczywiście bez małych, wycieczkowych wpadek, ale o tym… za moment. Chodźcie!
DZIEŃ PIERWSZY
…. trzeba rozpocząć od pysznego i najadliwego śniadania! W końcu przed nami dzień pełen wrażeń. Ze swojej strony polecamy Wam wizytę w ZENITH – Brunch & Cocktails Bar. Oprócz totalnie europejskich klasyków zjecie tu np. ZENITH EGGS, czyli jajka w cieście przypominającym nasze polskie krokiety z chrupiącą cebulką, szynką, pomidorkami cherry, sosem holenderskim i mixem ziół oraz PANCAKE DE FRANCESINHA, czyli naleśnik inspirowany popularnym daniem portugalskim, które tak naprawdę trudno jasno zdefiniować. Jest to rodzaj bardzo kalorycznej kanapki podawanej zazwyczaj z frytkami i sosem na bazie piwa, wina, mleka, masła, mąki kukurydzianej, cebuli, koncentatu pomidorowego… To prawdziwa bomba kaloryczna! Na klasyczne wydanie FRANCESINHI się nie zdecydowaliśmy, aczkolwiek zjecie ją w każdej tradycyjnej restauracji w Porto.
Najedzeni? Pora zwiedzać! Podrzucamy Wam nasz szlak spacerowy, który pozwoli Wam w pełni odkryć magię Porto.
POLECANE MIEJSCE: ESPACO PORTO CRUZ, czyli lounge bar na dachu z pysznymi burgerami i kieliszkiem Porto już od 3 EUR. Znajdziecie tu masę młodych ludzi, energetyczną muzykę i jeden z najpiękniejszych widoków na most Ponte Louis I. Warto!
DZIEŃ DRUGI
Wszystkie miejsca z naszej PORTO BUCKET LIST odhaczone. Wsiadamy więc w autobus nr 200 startujący z przystanku na Praça da Liberdade. W cenie 5 EUR zdobędziecie tu bilet nad… sam ocean! Jedziemy do MASOHINTOS, czyli na największą plażę w Porto.
Sama wycieczka autobusem to atrakcja sama w sobie – widoki zza okna pokazują Porto nieco mniej turystyczne, a bardziej prawdziwe. Trasa obfituje w piękne widoki, momentami droga prowadzi przez ulice tworzone nad samymi wodami rzeki Duero. Coś pięknego!
Wysiadając tuż przy plaży, podziwiajcie szerokie, piaszczyste tereny i wietrzną pogodę, która stanowi raj dla tutejszych surferów. Przy wybrzeżu nie brak licznych szkółek uczących sportów wodnych, a także legendarnych restauracji serwujących świeżą rybkę.
TIP DLA WAS: Odwiedzając portugalskie restauracje, zwróćcie uwagę na przystawki czekające na Was na stole bądź serwowane na szybko po zajęciu przez Was miejsca. ZAWSZE są to pozycje dodatkowo płatne, jeśli ich spróbujecie – w Portugalii obsługa dolicza małe dania do rachunku bez pytania Was o zgodę. Jeśli więc zauważycie stojące chleby, sery i oliwy, a nie macie na nie ochotę, poproście kelnera o zabrania nieinteresujących Was pozycji ze stołu.
Spędźcie w Masohintos czas jak chcecie – pijąc kieliszek Porto w barze przy plaży, piknikując na piasku bądź zwiedzając okoliczne knajpy. My zostajemy tu kilka godzin, po czym łapiemy Ubera na stację Sao Bento, gdzie czeka na nas pociąg jadący do Lizbony. Przed podróżą wpadamy jeszcze do polecanej przez Was knajpy.
POLECANE MIEJSCE: A SANDERIA to lokal z najpyszniejszymi kanapkami w Porto! Nie dajcie się zwieść – tutejsze buły nie mają za wiele wspólnego z naszym polskim chlebem z dodatkami. Pycha pieczywo, fajne sosy, świeże dodatki – mega polecamy pozycję ze świeżą sardynką. W godzinach lunchowych zjecie tu zestaw z zupą i lemoniadą w cenie 10 EUR. W godzinach szczytu trzeba trochę czekać na stolik, ale gwarantujemy – warto!
W tym miejscu kończy się nasza 72-godzinna przygoda w Porto. Żałujemy, że trwała tak krótko, ale jedno wiemy na pewno – wrócimy tu, bo mamy smaka na więcej! Jeśli nie znaleźliście wszystkich interesujących Was informacji, odsyłamy Was na bloga Oli Duże Podróże, która w Porto mieszkała przez kilka miesięcy i dysponuje kolejnymi tajemnicami z tego miasta.
Tymczasem polecamy Wam obszerny przewodnik po Lizbonie i… nieustannie namawiamy na rezerwację biletów w stronę uzależniającej Portugalii! Jest autentycznie, wbrew pozorom smacznie i magicznie. Poza sezonem także w dobrej cenie! Nie ma się co wahać. Podróżować!
Odwiedziłeś jakieś miasto z naszego polecenia? Zwiedzałeś naszymi śladami? Nie zapomnij oznaczyć nas na Instagramie @mytujemy i #mytujemy. Besos!