SUBIEKTYWNY PRZEWODNIK PO LIZBONIE

W Lizbonie spędziliśmy 3 intensywne dni – każdy z nich zaskakujący i obFItujący w wydarzenia! „To trudne miasto…” – mówili. „LiSboa – kochasz albo nienawidzisz” lub „Potrzeba kilkunastu dni, by zrozumieć fenomen stolicy Portugalii” – słowa znajomych i internetowe relacje momentami budziły grozę. Czy to nie będzie kolejna BARCELONA? ALE JAK TO MOŻLIWE?

Na szczęście Lizbona dała nam się poznać z pięknej i łaskawej strony. Dzielimy się więc z Wami podsumowaniem naszego wyjazdu, kilkoma wskazówkami, na które sami trafiliśmy bądź zostały nam wspaniale polecone i przez nas przetestowane. Czy jesteście na to gotowi? Ubieramy wygodne buty, wsiadamy w żółty tramwaj i dajemy się ponieść przygodzie!

JAK DOSTAĆ SIĘ DO LIZBONY?

Punkt 1 to transport. W naszym wypadku był to pociąg klasy IC z Porto, gdyż wyjazd połączyliśmy z odwiedzinami w dwóch największych miastach Portugalii. Jeśli więc także planujecie wizytę nad rzeką Duero, podróż pociągiem do Lizbony to przewygodna sprawa. Bilety oscylują w okolicach 25 EUR za osobę dorosłą, a trasa w stylu naszego IC trwa ok. 3 godziny.

Jeśli jednak planujecie pojawić się w Lizbonie samolotem, koniecznie rezerwujcie bilety wcześniej i najlepiej poza sezonem. My sprawdzaliśmy ten kierunek kilkanaście razy i zazwyczaj cena za bilet w jedną stronę wynosiła 700-800 PLN. Kupując bilety w listopadzie na marzec trafiliśmy na kwotę 350 PLN /os. Lecieliśmy oczywiście z Berlina.

GDZIE SPAĆ?

Tu również opcji do zastanowienia jest wiele. My od lat staramy się podróżować via Airbnb, bo dzięki temu mamy możliwość naprawdę autentycznego poznania miasta i życia trochę tak, jak chcemy. Własne mieszkanko, kuchnia, klucze, robimy co chcemy. Tym razem upolowaliśmy przepiękny apartament należący do Caro i Alexa w samym sercu Bairro Alto, kilka kroków od głośnej ulicy Calcada do Combro. Mieliśmy blisko naprawdę WSZĘDZIE + było także baaaardzo cicho, bo na uliczce mieszkali głównie sami lokalsi i nie było tu żadnych nocnych miejscówek.

/ LINK DO NASZEGO AIRBNB: tutaj

Tu jeszcze musimy Wam wspomnieć, że dawno nie spotkaliśmy się z taką życzliwością ze strony gospodarzy Airbnb. Caro i Alex wyposażyli mieszkanie w całą masę przyjemnych udogodnień: książki po angielsku, magazyny i przewodniki po Lizbonie, nawet zostawili nam na powitanie świeżą kawę, ser i chlebek. Małe rzeczy, a tyle znaczyły dla strudzonych podróżą! Coś przemiłego. Zresztą, ich recenzje na portalu mówią same za siebie!

Widok z naszej…toalety!

Przed wyjazdem do Lizbony zróbcie sobie research i poczytajcie o dzielnicach tego miasta. My na tak krótki wyjazd wybraliśmy „wysoką dzielnicę”, godząc się na szał turystów i tłumy na ulicach. I nie żałujemy! Jeśli jednak jedziecie do stolicy Portugalii na dłużej lub z małym dzieckiem, warto wybrać nieco spokojniejszą lokalizację, np. Principe Real, która jest także bardzo niedaleko, lub samo Belem po drugiej stronie mostu 25 Kwietnia. Tam jest naprawdę pięknie i rodzinnie, ale o tym jeszcze opowiemy!

PLAN ZWIEDZANIA – NAJLEPSZE MIEJSCA + PYSZNE ADRESY

Zastanawialiśmy się, w jaki sposób przedstawić Wam Lizbonę naszymi oczami i stwierdziliśmy, że… zrobimy to w formie małego pamiętniczka. Czyli krok po kroku nasze 3-dniowe zwiedzanie miasta – szlakiem MYTUJEMY. Korzystajcie do woli, wybierajcie tylko niektóre elementy bądź działajcie dokładnie z nami. To lecimy!

DAY 1 – TO, CO NAJWAŻNIEJSZE!

Dzisiaj zobaczycie najważniejsze zabytki Lizbony, odwiedzicie najbardziej turystyczne miejscówki, zagubicie się w średniowiecznej dzielnicy Alfama, a wieczór zakończycie z boskim widokiem na zachód słońca w jednym z rooftop barów.

Zaczynamy od śniadania! Jadąc do Lizbony, przygotowaliśmy listę świetnych miejsc na rozpoczęcie dnia, niekoniecznie w portugalskim stylu. To miasto to wylęgarnia intrygujących projektów, gastronowości i inspiracji, z którymi nie mamy do czynienia na co dzień w PL. Zapiszcie sobie te śniadaniowe adresy, polecane m.in. przez @whatforbreakfast & @evrdtrp:

  1. HELLO KRISTOF
  2. DEAR BREAKFAST
  3. EARLY BIRDS LISBON

….ale my uciekamy w stronę Meksyku! Właściciele @dearbreakfast polecają nam sprawdzenie ich nowego miejsca: CHERIE PALOMA, oddalonego o ok. 600 m od DEAR BREAKFAST (swoją drogą, uważajcie, w weekendy te miejsca to istna kolejka). W CP nie ma za dużo ludzi, turystów to już wcale, jest za to przepiękne wnętrze i świeeeetne śniadania! Za 14 EUR zjedliśmy tu opcję FULL BREAKFAST z kawą, smoothie, słodkim talerzem i jajkami po meksykańsku. Zdecydowanie polecamy Wam rozpocząć tu dzień, klimat południowo-amerykański, przemiła obsługa i fantastyczne jedzenie robią tu swoje!

Dalej schodzimy w dół i spacerujemy promenadą wzdłuż rzeki Tag, podziwiając już widoczną architekturę Lizbony oraz streetartowe perełki! Koniecznie zaglądamy do TIME OUT MARKET, czyli wielkiej, jedzeniowej hali skrywającej najlepsze restauracyjne punkty Lizbony, lokalny targ owocowo-warzywny, sklepiki z pięknymi pamiątkami i wiele, wiele więcej. Warto wybrać się tu na wieczór, by potestować różnorodne jedzeniowe projekty. Znajdziecie tu wszystko, co Portugalia ma do zaoferowania smakowo! A jeśli znudzi Wam się lokalna szamka, koniecznie spróbujcie cheeserburgera od GROUD BURGER. Niebo w gębie nabiera tu nowego znaczenia!

Startujemy z centralnego miejsca w Lizbonie, czyli Praça do Comércio. Przechodzimy pod Łukiem Triumfalnym i odhaczamy wszelkie ważne punkty: plac Rossio, miejscowe sklepiki, wizyta w Ginjinha i szocik wiśniówki, wstęp do pozbawionego dachu Klasztoru Karmelitów. Przy okazji, możecie spróbować już słynnych, portugalskich ciastek PASTEIS DE NATA, ale gwarantujemy Wam, to nie będą udane ciacha. Te najlepsze zjecie później! Gdy już zmęczy nas tłumne centrum, skręcamy w prawo, by dostać się do Alfamy – przeurokliwej, średniowiecznej dzielnicy Lizbony.

Dajcie się zagubić w wąziutkich uliczkach tej części miasta, zajrzyjcie do katedry Se, wsiądźcie do jednego z tramwajów, podpatrujcie lokalsów wieszających pranie bądź ucinających sobie popołudniowe pogawędki. Wczujcie się w ten niesamowity klimat! A gdy zmęczy Was nieustanna wspinaczka (idziemy ciągle pod górę), odpocznijcie na jednym z punktów widokowych, z których rozciąga się przepiękny widok na całe miasto. My byliśmy w PORTAS DO SOL – komfortowo, wygodnie, ale bardzo drogo, a obsługa ma Cię w nosie. Ale jest pięknie!

Stamtąd możecie udać się na ZAMEK ŚW. JERZEGO bądź też pod KOŚCIÓŁ ŚW. WINCENTA, po drodze próbując portugalskiej wiśniówki, serwowanej w oknach domków Alfamy przez starsze Portugalki. Jeśli jesteście tu akurat we wtorek bądź sobotę, koniecznie zajrzyjcie na plac przy Panteonie Narodowym i odkryjcie FEIRA DA LADRA, inaczej zwany Targiem Złodziei. To przeogromne skupisko wystawców sprzedających absolutnie wszystko – od ubrań vintage, biżuterii, domowych bibelotów, po technologię z lat 90., stare zegarki, meble, aż na obrazach i kościelnych dewocjonaliach kończąc. W pobliskim parku często odbywają się także jedzeniowe eventy, my akurat trafiliśmy na święto wegetarian VEGGIE VIBES.

Stamtąd schodzimy w dół w stronę rzeki i przy zachodzie słońca wracamy w stronę Bairro Alto. Po drodze zatrzymajcie się przy jednym z kiosków ulokowanych na placach Portugalli. Słuchając ulicznych grajków i ich fado, wypijcie po kieliszku wina i oddajcie się magii tego miasta.

/ TIP: W PORTUGALII TRUDNO O PIWA. W sklepach zawsze znajdziemy je w najdalszym kącie, w knajpach jest ich bardzo mało. Nie jest to zbyt mocno popularny trunek w tym kraju. Wszyscy piją wino!

TANIA KOLACJA W BAIRRO ALTO? Odkryliśmy świetną miejscówkę w super cenach, zlokalizowaną w samym centrum nasze Lisboa. W TASCA MASCAI zjecie pyyyycha dania z całą masą wege i wegan opcji, wypijecie pyszne driny i zapłacicie za to malutkie pieniądze. Lokal prowadzony jest przez przemiłe małżeństwo. Wnętrze może nie jest super modne, ale zjedliśmy tam pyszną wege lazanię z bakłażanem i klasyczne meat balls. Do tego mają obłedną białą sangrię! Co ciekawe, adres znaleźliśmy via TripAdvisor. Mają same 5 i nic dziwnego! Tylko dlaczego trafia tam tak mało ludzi?

Po jedzeniu pora na drinka! Polecamy Wam PARK BAR ulokowany na parkingu przy kościele Santa Caterina, który pokazał nam nasza gospodarz Caro. Nie znajdziecie nigdzie szyldu bądź znaków kierujących do miejsca, dlatego odnalezienie trasy jest tak emocjonujące! Po prostu szukajcie tłumu młodych ludzi kręcących się w okolicy bądź odnajdźcie popisaną klatkę schodową. Na 5. piętrze usłyszycie głosy, muzykę i rozmowy, na koniec zobaczycie masę roślin i obłędną panoramę miasta – będziecie wiedzieć, że zbliżacie się do PARKu!

Widok z baru PARK.

DZIEŃ 2 – CO SKRYWA W SOBIE BELEM?

Dzień drugi dla odmiany rozpoczynamy szybkim śniadaniem w naszym airbnb bądź bierzemy na wynos któryś z portugalskich wypieków, świeżą kawę i lecimy na drugą stronę mostu, by nieco odpocząć od zgiełku miasta! Do nieco oddalonej dzielnicy Belem dostaniecie się autobusem, tramwajem bądź… Uberem. W czasie naszego pobytu (marzec 2019) podróże Uberem były dość tanie, także za niecałe 7 EUR dostaliśmy się pod miejsce startu zwiedzania, czyli Torre de Belem.

/ TIP: BELEM TO DZIELNICA SKRYWAJĄCA MASĘ ATRAKCJI TURYSTYCZNYCH I NARODOWYCH MIEJSC UPAMIĘTNIAJĄCYCH WYCIECZKI VASCO DA GAMY. TO STĄD PODRÓŻNIK WYRUSZYŁ NA swoją przełomową wyprawę do indii.

Spod Torre de Belem, czyli militarnej wieży z XVI wieku, rozciąga się piękny widok na czerwony most z zupełnie innej perspektywy. Pokręćcie się trochę w okolicy, zajrzyjcie do środka zabytku, jeśli ciekawi Was morska historia, a jeśli jesteście mocniej w stronę architektury, koniecznie zwiedzcie znajdujący się obok budynek Fundação Champalimaud, czyli prywatnego ośrodka badań nad nieznanym.

Ops! Czy to nie pora na odrobinę sugar rush? Pędzimy w stronę Klasztoru Hieronimitów, podziwiamy pobliską fontannę, szereg krużganków, wchodzimy do środka na zwiedzanie i poznajmy historię budowli wpisanej na listę UNESCO. To także jeden z 7 cudów Portugalii!

Pora na najlepsze – będąc w Belem, nie sposób odmówić sobie wizyty w najsłynniejszej cukierni w Lizbonie. Pasteis de Belem od XVIII wieku dysponuje legendarnym przepisem na przeboooskie ciasteczka. Nikt nie wie, co tak naprawdę wchodzi w skład PASTEIS DE NATA, że są tak uzależniające dla każdego!

To z pewnością ciasto podobne do naszego francuskiego, masa budyniowa w środku, a całość zwieńczona jest lekkim, chrupiącym spieczeniem. Zjedliśmy kilka pastel podczas naszego pobytu w Lisboa i zgadzamy się z głośną legendą, te z Belem są absolutnie najlepsze. Przygotujcie się na kolejne turystów spragnionych portugalskiego smaku, ale jeśli nie macie chrapki na miejsce przy stoliczku, odbiory ciastek na wynos idą całkiem szybko. Z cieplutką torbą warto jednak zajrzeć w głąb kawiarni, by odkryć prawdziwy labirynt stolików, a także by podziwiać lokalnych cukierników przygotowujących tace pełne pyszności. A potem udajcie się do pobliskiego parku i przyjrzyjcie się sielskiemu, rodzinnemu Belem. Na tle kolorowych kamieniczek życie smakuje tu pięknie!

/ TIP: PASTEIS DE BELEM to koszt 1,50 EUR za jedno ciacho.

Co dalej? Możemy znów wrócić na promenadę i udać się powoli w stronę jednego z ciekawszych muzeów, jakie mieliśmy okazję zwiedzić. MAAT, czyli Muzeum Architektury, Sztuki i Technologii to dwa obszerne budynki skrywające przeciekawe wystawy z zakresu sztuki współczesnej. Bilet wstępu do jednej części to koszt 5EUR, przy czym studenci mają zniżkę 50%. Po zwiedzaniu środka nie zapomnijcie wejść na dach budowli – ta bryła jest tak niesamowicie fotogeniczna, a widok znów zapiera dech w piersiach.

Po odrobinie sztuki przyszedł czas na… popołudniowo-wieczorny relaks! Spotykamy się stricte pod czerwonym mostem, by odkryć zakamarki centrum lizbońskiego hipsterstwa, czyli LX Factory. Trochę żartujemy, bo to miejsce jest niesamowicie udane i gdybyśmy mogli, spędzilibyśmy tam caaały dzień. Na starych, pofabrycznych terenach znajdziecie mnóstwo autorskich restauracji, kawiarenek, tattoo & concept shops, a także piękne miejsca, w których zdobędziecie pamiątki dla swoich bliskich. W weekendy odbywają się tam często targi rzemieślniczo-jedzeniowe, jest tym bardziej ciekawie!

Jedna z najbardziej instagramowych księgarni świata. W rzeczywistości… obsługa nie ogarnia, a wybór książek po ENG znikomy.

CO NA OBIAD W LX FACTORY? My polecamy A PRACA z niesamowitym wnętrzem i pycha smakami.

Pokręćcie się trochę, postarajcie nie wydać fortuny i obserwujcie życie młodych Portulaczyków! Tu także może Wam się przegrzać telefon od ilości pięknych, instagramowych miejsc do obfotografowania. Jeśli zobaczyliście już wszystko, pora wracać do centrum i odkryć jeszcze jedno, przeklimatyczne miejsce.

FOXTROT BAR to koktajl bar z innej ery. By do niego wejść, musicie zadzwonić do drzwi z poziomu ulicy. Otwiera Wam starszy, elegancki pan, zaprasza do środka i zatracacie się totalnie. Miejsce jest tak odjechane, że porwało nas na kilka godzin! Charakterystyczny, stary zapach, oldschoolowe, drewniane meble, kelnerzy totalni gentelman, bilard, skarby, bordowe kanapy, strefy dla palaczy i bar pełen trunków. Wypiliśmy tu najpyszniejszy gin&tonic w swoim życiu, choć tanio nie jest (9EUR za kielich). Dla przeżycia jednak tego wszystkiego – WARTO.

DZIEŃ 3 – CO NAM ZOSTAŁO?

W naszym przypadku już niewiele, bo wieczorem zbliżała się godzina naszego lotu do Berlina. Polecamy Wam jednak nieco inną trasę zwiedzania! Dzień zaczęliśmy od wizyty w kolejnej, polecanej nam śniadaniowni – THE MILL to miejsce dla lokalsów z nieco niższymi cenami, fajną obsługą i szerokim menu. Co ciekawe, dania serwują tu na własnej ceramice, którą można także kupić na miejscu! Zjedliśmy tu smaczną granolę, avocado toast i przede wszystkim – wypiliśmy chyba najpyszniejszą kawę w Lizbonie.

Wpadliśmy jeszcze do drugiego polecanego przez Was miejsca na pasteis de nata. Niedaleko THE MILL znajdziemy MANTEIGARIA – tu także ciasteczka wyrabiane są na Twoich oczach, nie ma tak wielkiej kolejki, a smak jest także przepyszny! Nasze pasteis nie były jednak tak cieplutkie, jak te w BELEM. Żegnamy się z centrum Lizbony i ruszamy w stronę lotniska, zahaczając jednak o miasteczko wystawowe na EXPO 1998!


Wyobrażacie sobie, że Lizbona jako gospodarz światowej wystawy z 1998 roku, przygotowała… nowy dworzec kolejowy, autobusowy, nową stacje metra, kompleks budynków i nawet 17-kilometrowy most? Tak, oto właśnie tereny EXPO 1998! Tematem wydarzenia było: OCEANY DZIEDZICTWEM DLA PRZYSZŁOŚCI. Zobaczcie piękny dworzec Oriente, zagubcie się w centrum handlowym Vasco da Gama, przespacerujcie się wzdłuż wody, poznajcie ten Park Narodów na swój sposób! A gdy zostanie Wam odrobina czasu, zajrzyjcie do…

OCEANARIUM. Miejsce skrywa przepiękne potwory morskie, od strasznych rekinów, przez malutkie rybki nemo, na magicznych meduzach kończąc. Tereny wokół OCEANARIUM sprzyjają spacerom, to także miejsce idealne dla rodzin z dziećmi. Cena biletu waha się od 16 do 19 EUR – jest to dość duży wydatek, ale według nas warto zobaczyć to wszystko na żywo!

Nie zanudzamy Was już dłużej, szczegółówe informacje dot. planu zwiedzania tych terenów znajdziecie np. tutaj. My niestety mamy samolot do złapania. Żegnamy się z Lizboną mocnym: DO ZOBACZENIA!

****

A WY? Nie pozostaje nic innego, jak polować na dobre bilety i ruszać w stronę pasteis & wina! Mamy nadzieję, że nasz przewodnik choć trochę przybliżył Wam charakter tego unikalnego miasta. Pamiętajcie – jeśli wybierzecie się do miejsc z naszego polecenia, koniecznie oznaczajcie nas @mytujemy na IG & Stories. Będzie nam przemiło śledzić Lizbonę Waszymi oczami!