Mazury cudem Polski? Jak najbardziej! Zielone tereny pełne krów pasących się na łąkach, domy z czerwonymi dachami, jeziora w odcieniach błękitu, białe żaglówki i niebanalne jedzenie przyciąga co roku wielu mieszczuchów. My w 4 dni zbadaliśmy rejon Mikołajek i podpowiadamy Wam, gdzie się zatrzymać, co zjeść i co zobaczyć, aby jak najbardziej zaprzyjaźnić się z Mazurami. Czytajcie.
GDZIE SIĘ ZATRZYMAĆ?
Wakacje w Polsce mają wiele plusów i minusów. Jedni powiedzą, że Mazury są za daleko od miejsca zamieszkania, zbyt blisko natury, że ogólnie nuda i komary lub po prostu ponarzekają na słaby zasięg w komórce. Drudzy… zakochani w tym rejonie będą wracać co roku, by w cieniu drzew z widokiem na wodę złapać trochę oddechu. Byłam dość sceptycznie nastawiona do tego wyjazdu, ale zainspirowana wpisem na blogu TRAVELICIOUS postanowiłam rozpocząć planowanie wycieczki. Wszystko zaczęło się od znalezienia klimatycznej noclegowni. Czasu było mało, a Mazury, jak okazało się po kilku telefonach, są rekordowo oblegane podczas tegorocznych wakacji. Mimo, że w 9/10 miejscach brakowało już pokoi, znaleźliśmy coś dla siebie. Był to strzał w 10, ale o tym zaraz.
PRZECHOWALNIA MARZEŃ
Poznajcie jedno z najbardziej magicznych miejsc, jakie miałam okazję odwiedzić podczas pobytu na Warmii i Mazurach. Dom ulokowany na wzgórzu przy wyjeździe z Mikołajek, wybudowany został przez duet Karolinę i Marka. Ale nie jest to zwykła historia…
Karolina, po latach pracy w gastronomii i hotelarstwie we Francji, epizodach zawodowych w Niemczech, wróciła w swoje rodzinne, mazurskie strony. Na wzgórzu pośród jabłoni i gruszy odkryła stary, rozpadający się dom, który kiedyś pełnił funkcję plebanii. W głowie Karoliny pojawił się pomysł – stworzenie klimatycznego, kameralnego domu, połączonego z małym bistro i galerią sztuki. Na jednym z portali randkowych zakomunikowała, że szuka towarzysza, który pomoże jej stworzyć wymarzoną Przechowalnię Marzeń. I tak poznała Marka – stolarza, kiedyś prowadzącego sklep żeglarski w Warszawie. To właśnie on jest autorem większości drewnianych elementów domu.
Choć pierwotny plan zakładał przeniesienie starego domu na działkę w Mikołajkach, z której rozciąga się przepiękny widok na port, nie udało się – budynek był za stary i rozpadł się w trakcie przenoszenia. Karolina i Marek znaleźli jednak sposób, na to, by się udało. Zbudowali nowy dom, wykorzystując stare elementy i pozostałości po plebanii. Wspólnymi siłami stworzyli miejsce magiczne. 4 pokoje, każdy w innym stylu, dopracowane w każdym szczególe, odzwierciedlające, jak sami właściciele mówią, amatorską miłość do designu. Przepiękny ogród, pełen jabłoni, grusz, świeżych ziół i białych stolików, przy których rozpoczynaliśmy dni doskonałymi śniadaniami serwowanymi przez właścicieli. Domowe składniki, konfitury tworzone z owoców drzew i krzewów rosnących w ogrodzie, jajka od szczęśliwych kurek, pachnące bułki – poranki to zdecydowanie była nasza ulubiona pora dnia!
W Przechowalni Marzeń możesz wybrać jeden z czterech dwuosobowych pokoi, w zależności oczywiście od dostępności, jak i preferowanej estetyki panującej we wnętrzu.
POKÓJ TEATRALNY – wybrany przez nas, cechuje się jasną przestrzenią, widokiem na port w Mikołajach, a także nietypowym zagłówkiem łózka, wykonanym przy użyciu drzwi ze starej plebanii.
POKÓJ MYŚLIWSKI – główną rolę w tym pomieszczeniu pełni wezgłowie wykonane z ponad 100-letnich, sosnowych belek. Na uwagę zasługują także pomalowane na biało poroża jeleni i przestronne okna wychodzące na sad.
POKÓJ BETONOWY – upatrzony przez nas na początku, okazał się już jednak zarezerwowany. Najbardziej nowoczesne wnętrze w całej Przechowalni Marzeń, pełen drewniano-betonowych połączeń i ostrych form. Bardzo minimalistyczny.
POKÓJ BIAŁY – utrzymany w nieskomplikowanym, skandynawskim stylu. Charakter wnętrza z pewnością podkreślają fotele z lat 60. i wyłożone białymi deskami ściany.
Warto także dodać, że do całego domu Markowi udało przenieść się starą więźbę dachową z historycznej plebanii.
Przygotowując klasyczne, przedwyjazdowe badanie dotyczące smacznych miejsc, ukrytych knajp i po prostu wszystkich przysmaków, których TRZEBA spróbować na Mazurach, byłam lekko zawiedziona i jechałam z nastawieniem: Będzie Co Będzie, Ale Pyszności Chyba Tam Nie Spotkam. Oj, jak dobrze, że się myliłam! Poniżej prezentujemy Wam subiektywną listę knajp, które sprawdziliśmy, będąc w okolicach Mikołajek.
CO ZJEŚĆ NA ŚNIADANIE?
PRZECHOWALNIA MARZEŃ / MIKOŁAJKI / OS. NA GÓRCE 29
Oprócz gości, Karolina z Markiem w swoim bistro przyjmują każdego, kto głodny i chętny do rozpoczęcia swojego mazurskiego dnia w zielonym ogrodzie. Regularna cena śniadania to 20 PLN (+ 5 PLN kawa/herbata), a w jego skład wchodzi: stół szwedzki z pieczywem, wędlinami, serami, warzywami, owocami, płatkami, konfiturami, danie śniadaniowe na ciepło (do wyboru jajecznica, kasza manna, jajko sadzone, parówki, pancakes i racuchy – w zależności od dostępności świeżych produktów i wszystko przygotowywane na miejscu) i woda mineralna. Każdego dnia, próbując jajecznicy tworzonej przez Marka, nasuwało się stwierdzenie: smakuje, jak u mamy!
CO ZJEŚĆ NA OBIAD?
RESTAURACJA SIELAWA / MIKOŁAJKI / PL. WOLNOŚCI 13
Najstarszy lokal gastronomiczny przy mikołajskiej promenadzie, z doskonałym widokiem na jezioro i codzienną dostawą świeżych ryb. Postawiliśmy tam na pozycję: Talerz Ryb (75 PLN), ze słynną sielawą, okoniem mazurskim i pstrągiem tęczowym. Doskonały smak, zróżnicowana oferta cenowa i ciekawa historia stojąca za Sielawą (główny punkt gastronomiczny Mikołajek już od lat 30. XX w.) to fakty zdecydowanie opowiadające się za tym miejscem! Do sprawdzenia.
BELLA ITALIA / MIKOŁAJKI / PL. HANDLOWY 11
Numer jeden na liście najlepszych knajp w Mikołajkach według TripAdvisor? No cóż, po dotarciu przed budynek nie wyglądało to za ciekawie… Kolorowe banery, duszny ogródek kryty namiotem (mimo wysokiej temperatury), do tego krzyki dzieci i ogólny chaos. Serwowana tam jednak pizza była przesmaczna! Nie był to klasyczny, włoski placek na cienkim cieście, tylko oczywiście polska wariacja na jego temat, ale całość była doprawiona, chrupiąca i świeża. Ceny wahają się od 18 do 39 PLN, a my zdecydowaliśmy się na wersję klasyczną z salami i meksykańską z ostrymi papryczkami. Pysznie, choć mi jak zawsze brakowało odrobiny ognia!
KRÓLICZA NORA / ZĘŁWĄGI 47
Prawdziwe odkrycie tej podróży. Biały dom z drewnianą werandą i widokiem na przepiękny, zielony krajobraz, ukryty w środku dzikiego lasu. Poznajcie Króliczą Norę – restaurację, o której wiedzą tylko Ci, którym przekazano ten tajemny sekret (dlatego warto rozmawiać z lokalnymi mieszkańcami!). Ściany budynku pokrywają prace jednego z właścicieli, Arka Ostrowickiego i wiersze T. Śliniaka, a menu zawiera klasyki kuchni polskiej i kilka pozycji z innych zakątków świata. My postawiliśmy na Francuską Fanaberię, czyli de volaille z camembertem, sosem czosnkowym i żurawiną. Choć danie to smakiem przypominało obiady serwowane w studenckiej stołówce, warto było przejechać parę kilometrów z Mikołajek, by przekonać się, że miejsca z nie kreowanym sztucznie klimatem naprawdę istnieją. Zwracajcie uwagę na znaki przedstawiające Białego Królika – tylko one mogą Was skierować do tego tajemnego miejsca.
CO ZJEŚĆ NA DESER?
Czymże byłyby prawdziwe, polskie wakacje bez wszamania słodkości? Szukając godnego następstwa kultowej poznańskiej lodziarni, w kilku mazurskich miejscowościach przetestowaliśmy lody gałkowe i klasyczne gofry z bitą śmietaną i owocami! Nasza rada? W małych wioskach im budka ze słodkościami wygląda bardziej obskurnie, tym większa szansa, że Wasze zadowolenie z serwowanych pyszności będzie większe!
INNE MIEJSCA GODNE POLECENIA (DZIĘKI UPRZEJMOŚCI TWÓRCÓW PRZECHOWALNI MARZEŃ):
- NALEŚNIKARNIA NA HAMAKU / MIKOŁAJKI / UL. 3 MAJA 3/3
- MIĘDZY WIERSZAMI / EŁK / UL. NADJEZIORNA 2G
- BAR PRZECINEK / MRĄGOWO / MAŁY RYNEK
- KARCZMA STARA KUŹNIA / FOLWARK PRZYKOP
- SŁONECZNY PORT / MIKOŁAJKI / MRĄGOWSKA 20
- DZIKA KACZKA / MIKOŁAJKI / FASZCZE 20
CO ZOBACZYĆ?
Mazury, poza zielenią i jeziorami, to przede wszystkim rejon historyczny, gdzie pozostałości po zaborach widać na każdym kroku. Stara architektura, drewniane domy z izbami, kilkusetletnie ogrody, opuszczone pałace – to prawdziwy raj dla tych z duszą odkrywcy! Przed wyjazdem nie stworzyliśmy żadnej listy miejsc do zobaczenia – każdego ranka po prostu wsiadaliśmy do samochodu i jechaliśmy prosto przed siebie, za każdym razem znajdując coś niezwykłego na swojej drodze. Choć mazurskie portale wymieniają setki atrakcji wartych zobaczenia, my zebraliśmy dla Was te najciekawsze!
PORT W MIKOŁAJKACH, czyli obowiązkowy punkt wizyty w tym miasteczku. Ciągnąca się wzdłuż jeziora promenada to największe zbiorowisko knajp i restauracji w rejonie. Po obfitej kolacji warto wypożyczyć jeden z kolorowych rowerów wodnych, by odkryć Mikołajki z innej perspektywy i zaznać odrobiny ruchu!
KRZYŻACKI ZAMEK W RYNIE z zapierającym dech w piersiach krytym dziedzińcem, na którym aktualnie mieści się hotelowa restauracja. W zamku co kilka godzin odbywa się także godzinne zwiedzanie w cenie 5 PLN. Warto zejść także w dół, by odkryć rozległą plaże miejską i prawdziwe mazurskie widoki.
PORT W GIŻYCKU i przepiękna panorama na Jezioro Niegocin.
PLAŻA WIEJSKA W ZĘŁWĄGACH, dla tych, którzy marzą o sielskim wypoczynku z dala od turystów.
MRĄGOWO, oprócz tego, że słynie z najpopularniejszego festiwalu country w Polsce (ten fakt wcale nas nie zachęcił, by odwiedzić to miejsce), jest po prostu przepięknym miasteczkiem pełnym kolorowych kamienic i drewnianym molo, które zdecydowanie warto odwiedzić. Od molo do amfiteatru kursuje także taksówka wodna!
TWIERDZA BOYEN W GIŻYCKU, czyli strategiczny punkt obronny o kształcie gwiazdy z XIX w. Kiedyś miejsce stacjonowania wojsk podczas I wojny światowej i szpital polowy, dziś miejsce turystycznych wycieczek i lokalizacja jednego z największych festiwali hip-hopowych w Polsce. Tereny twierdzy są ogromne i niestety, by zwiedzić ją całą, trzeba zarezerwować sobie cały dzień (którym my niestety nie dysponowaliśmy). Polecamy dla prawdziwych, historycznych maniaków!
A więc – poznaliście nasze jedzeniowo-podróżnicze typy! Mamy nadzieję, że zajrzycie tutaj przy okazji wycieczki na Warmię i Mazury. Koniecznie podzielcie się naszymi odkryciami ze swoimi znajomymi. Zajrzyjcie na naszego Instagrama oraz fanpage. Pamiętajcie również o tym, aby wszystkie zdjęcia z Waszych jedzeniowych wojaży oznaczać #MYTUJEMY – wtedy na pewno Was odnajdziemy.
Tekst i zdjęcia: Magda Stanek / Tłumaczenie: Kasia Mrówczyńska